Taka mała bitewka, ale raczej na picie, a nie na śmierć.
Ola
piątek, 28 listopada 2014
czwartek, 27 listopada 2014
środa, 26 listopada 2014
wtorek, 25 listopada 2014
Ehhh. ...
Jestem zmęczona. Fizycznie i psychicznie. ....taki flak. ...zombie. ...po prostu nie funkcjonuje/ Agata
poniedziałek, 24 listopada 2014
Wybieramy skład
Jako, że rok szkolny trwa stwierdziłam, że wybierzemy sobie nowe grono nauczycielskie. Powodzenia i piszcie w komciach które chcecie. ;-)
Ola
P.S. Bijta brawo Ola dziś jako jedyna w klasie dostała 6 ze sprawdzianu. Po mnie najwyższa ocena to 4. Jej
Ola
P.S. Bijta brawo Ola dziś jako jedyna w klasie dostała 6 ze sprawdzianu. Po mnie najwyższa ocena to 4. Jej
niedziela, 23 listopada 2014
piątek, 21 listopada 2014
czwartek, 20 listopada 2014
Brak
Zupełny brak czasu na komputer więc od teraz ha piszę na czarno a nie niebiesko
A swoją drogą. ...Wygrałam życie! Dostałam 5 ze sprawdzianu z fizyki chociaż spodziewałam się 3!Sorki ale musiałam się pochwalić. Byłam taka happy (bo to było wczoraj) a teraz czuję tylko senność i zmęczenie. ..dobranoc/Agata
Romeo i Julia
Myślałam, ze spadnę z krzesła -,- Tylko kolor włosów... Jakby to u nas wisiało padła bym na glebę na korytarzu i chichrała. Później znalazła bym geniusza, który to stworzył i go uświadomiła co narysował.
Ola
Ola
środa, 19 listopada 2014
Powtórka
A więc dzisiaj powtórka że wczoraj. Mam jutro sprawdzian z WOS-u i geografii- z tą samą nauczycielką co z biologii (na szczęście siedzę z takim kolegą że sb współpracujemy)
No i do tego szczegolowa charakterystyka Julii
Czemu nie chodzę do TEJ szkoły? !/Agata
wtorek, 18 listopada 2014
Za Dużo
Mam strasznie dużo nauki!Cały czas kartkówki i sprawdziany.Jutro sprawdzian z biologii a ja dopiero zaczynam się na niego uczyć!
I jakby ktoś nie znał to ten wierszyk pomaga zapamiętać kości nadgarstka:
Łódka płynie ,księżyc świeci, trójgraniasty groszek leci.W małym kącie i kaciku główka wisi na haczyku.
poniedziałek, 17 listopada 2014
niedziela, 16 listopada 2014
sobota, 15 listopada 2014
piątek, 14 listopada 2014
ohayo to ja!
Dobry wieczór wszystkim! Wybaczcie mi za moją dość długą nie obecność( wiecie szkoła itd.) Mam do was bardzo ważne pytanie. Zaczęłam niedawno pisać opowiadania i moje pytanie brzmi tak: co chcielibyście najpierw poczytać o upadłej anielicy czy o Alicji w krainie snów czy w ogóle coś innego? Zastanówcie się i napiszcie komentarz z góry dziękuję :) a tu macie główną bohaterkę opowieści o upadłej anielicy ( jakby co te skrzydła specjalnie zrobiłam takie małe mają wyglądać sztucznie ). Noo to tyle dobranoc :*
...............
Ohayo!
Dlaczego nie komentujecie nic a nic. Przecież to zajmuje tylko chwilkę. Prosimy. Tak bardzo ładnie w dodatku.
Te które chcą uczynić wasz świat ciekawszym
Dlaczego nie komentujecie nic a nic. Przecież to zajmuje tylko chwilkę. Prosimy. Tak bardzo ładnie w dodatku.
Te które chcą uczynić wasz świat ciekawszym
czwartek, 13 listopada 2014
Ola poleca
Dziś polecam kilka blogów pewnej dziewczyny. Są to fan fiction o tematyce naruto. Serdecznie polecam.
Po linkach powinniście z jaką para macie do czynienia. Papatki
Ola
środa, 12 listopada 2014
Hejo
Heioooooooooooooo!
Tak więc będąc szczera sama ze sobą i wami stwierdzam, ze mi się nie chce. Ale to kompletnie nic a nic nawet siedzieć przy kompie. Wy też tak macie?
Jeśli nie to zazdroszczę.
A jeśli tak to mam wiadomość...
Ola
Tak więc będąc szczera sama ze sobą i wami stwierdzam, ze mi się nie chce. Ale to kompletnie nic a nic nawet siedzieć przy kompie. Wy też tak macie?
Jeśli nie to zazdroszczę.
A jeśli tak to mam wiadomość...
Ola
wtorek, 11 listopada 2014
poniedziałek, 10 listopada 2014
Kto mi dał skrzydła?
Nagły ból w plecach zbudził mnie z i tak już płytkiego snu. Zaczęłam
krzyczeć w poduszkę i zwijać się w kłębek. Te ataki stały się ostatnio
coraz częstsze. Na szczęście tym razem nie zemdlałam co zdarzyło się
ostatnio kilka razy w czasie ich trwania.
Lekarze w tej sprawie byli bezradni.Odkąd pamiętam miałam robione setki badań i dostawałam tony leków. Kiedy miałam osiem lat zrobiono mi nawet testy psychologiczne sprawdzające czy ból w plecach nie ma podłoża psychologicznego. Jednak wszystkie te cyrki nic mi nie dawały.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk budzika. Czas wstawać do mojego osobistego piekła: szkoły. Zwlekłam się niechętnie z posłania i ubrałam mundurek. Prosta zielona spódniczka, biała bluzka z kołnierzykiem, podkolanówki i czerwona marynarka z tarczą szkoły. Według mnie wyglądałam komicznie. Moja blada cera, niemalże białe włosy i wielkie błękitne oczy zbyt mocno kontrastowały z soczystymi barwami mundurka.
Mieszkałam w internacie , więc schodząc do sali lekcyjnej po śniadaniu usłyszałam plotki o nowym nauczycielu, a moja przyjaciółka Rose znając życie będzie tylko o tym mówić. Więc kiedy ją spotkałam...
-Angel! Angel! Angel! Słyszałaś podobno ma nas uczyć jakieś super ciacho w dodatku geniusz z naszego wieku.
-Cześć Rose. Miło cię widzieć, ale błagam przestań. Odkąd cię znam, czyli ostatnie trzy lata zawsze przejmujesz się byle czym. Daj spokój z tym wyobrażaniem sobie nie wiadomo czego i zacznij się cieszyć biletami na Music On.
- Po pierwsze niczego sobie nie wyobrażam. Po drugie ja się nie przejmuje i po trzecie nie posiadam biletów na Music On.
Popatrzyłam na nią i wyciągnęłam kopertę z torby. Uśmiechęłam się uroczo i podałam ją Rose. Złapała ją i niewiele myśląc otworzyła, a ja przeczuwając co się za chwilę stanie zatkałam uszy. Po paru sekundach usłyszałam przytłumiony piski poczułam ciężar Rose na sobie.
-dzięki, dzięki, dzięki. Jak ci się to udała przecież te bilety były i nikt w szkole nie mógł ich załatwić, a wiesz, że większość ma takie znajomości, że głowa boli.
- Proste, gitarzysta to mój przyjaciel, więc poprosiłam. Nie próbuj dziękować, bo za siebie nie ręczę. Chodź do klasy za chwilę ten twój profesorek przyjdzie.-kiedy kończyłam ostatnie zdanie Rose była już pod klasą. Czasem zastanawiam się skąd ona ma tyle siły.
Kiedy usiadłam w ławce do klasy wparował młody chłopak. już w tej chwili wiedziałam, że mam kłopoty. Jego oczy cisnęły we mnie błyskawicę. Kątem oka zauważyłam, że Rose momentalnie pobledła, a jej oczy wyglądały jak spodki filiżanek. To... było dziwne.
Przez resztę lekcji zastanawiałam się co się stało. Nowy belfer miał coś do mnie chociaż go nawet nie znam, a Rose nawet się nie uśmiechała ani nie odpowiadała co było dziwne, bo historia to jej ukochana lekcja.
Następne trzy miesiące były istnym cyrkiem. Profesor de Vils cały czas na mnie cięty i nawet kiedy nic nie zrobiłam dostawałam karę. choć profesorek nie był sam. Rose zachowywała się... no jak nie Rose. Była przygaszona, rozkojarzona i w dodatku przyczepiła się do mnie jak rzep. Do Bożego Narodzenia miałam już dość. Jako, że zostałam na święta w szkole, ukryłam się z prezentami i zaczełam je przeglądać.
Książka od zastępczej mamy.
Buty od braciszka(swoją drogą ma gust).
Koszulka od Rose.
Został jeszcze jeden. Mała paczuszka opakowana w błękitny papier. nie była podpisana żadną karteczką. Ponad to trzymając ją w rękach miałam mieszane uczucia. Kiedy otworzyłam paczuszkę na moje dłonie upadł naszyjnik. Na cienkim lekko połyskującym srebrnym łańcuszku wisiała zawieszka w kształcie anielskich skrzydeł. W czasie, kiedy oglądałam wisiorek nagle poczułam ból w plecach, a przed oczami zrobiło mi się ciemno.
Lekarze w tej sprawie byli bezradni.Odkąd pamiętam miałam robione setki badań i dostawałam tony leków. Kiedy miałam osiem lat zrobiono mi nawet testy psychologiczne sprawdzające czy ból w plecach nie ma podłoża psychologicznego. Jednak wszystkie te cyrki nic mi nie dawały.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk budzika. Czas wstawać do mojego osobistego piekła: szkoły. Zwlekłam się niechętnie z posłania i ubrałam mundurek. Prosta zielona spódniczka, biała bluzka z kołnierzykiem, podkolanówki i czerwona marynarka z tarczą szkoły. Według mnie wyglądałam komicznie. Moja blada cera, niemalże białe włosy i wielkie błękitne oczy zbyt mocno kontrastowały z soczystymi barwami mundurka.
Mieszkałam w internacie , więc schodząc do sali lekcyjnej po śniadaniu usłyszałam plotki o nowym nauczycielu, a moja przyjaciółka Rose znając życie będzie tylko o tym mówić. Więc kiedy ją spotkałam...
-Angel! Angel! Angel! Słyszałaś podobno ma nas uczyć jakieś super ciacho w dodatku geniusz z naszego wieku.
-Cześć Rose. Miło cię widzieć, ale błagam przestań. Odkąd cię znam, czyli ostatnie trzy lata zawsze przejmujesz się byle czym. Daj spokój z tym wyobrażaniem sobie nie wiadomo czego i zacznij się cieszyć biletami na Music On.
- Po pierwsze niczego sobie nie wyobrażam. Po drugie ja się nie przejmuje i po trzecie nie posiadam biletów na Music On.
Popatrzyłam na nią i wyciągnęłam kopertę z torby. Uśmiechęłam się uroczo i podałam ją Rose. Złapała ją i niewiele myśląc otworzyła, a ja przeczuwając co się za chwilę stanie zatkałam uszy. Po paru sekundach usłyszałam przytłumiony piski poczułam ciężar Rose na sobie.
-dzięki, dzięki, dzięki. Jak ci się to udała przecież te bilety były i nikt w szkole nie mógł ich załatwić, a wiesz, że większość ma takie znajomości, że głowa boli.
- Proste, gitarzysta to mój przyjaciel, więc poprosiłam. Nie próbuj dziękować, bo za siebie nie ręczę. Chodź do klasy za chwilę ten twój profesorek przyjdzie.-kiedy kończyłam ostatnie zdanie Rose była już pod klasą. Czasem zastanawiam się skąd ona ma tyle siły.
Kiedy usiadłam w ławce do klasy wparował młody chłopak. już w tej chwili wiedziałam, że mam kłopoty. Jego oczy cisnęły we mnie błyskawicę. Kątem oka zauważyłam, że Rose momentalnie pobledła, a jej oczy wyglądały jak spodki filiżanek. To... było dziwne.
Przez resztę lekcji zastanawiałam się co się stało. Nowy belfer miał coś do mnie chociaż go nawet nie znam, a Rose nawet się nie uśmiechała ani nie odpowiadała co było dziwne, bo historia to jej ukochana lekcja.
Następne trzy miesiące były istnym cyrkiem. Profesor de Vils cały czas na mnie cięty i nawet kiedy nic nie zrobiłam dostawałam karę. choć profesorek nie był sam. Rose zachowywała się... no jak nie Rose. Była przygaszona, rozkojarzona i w dodatku przyczepiła się do mnie jak rzep. Do Bożego Narodzenia miałam już dość. Jako, że zostałam na święta w szkole, ukryłam się z prezentami i zaczełam je przeglądać.
Książka od zastępczej mamy.
Buty od braciszka(swoją drogą ma gust).
Koszulka od Rose.
Został jeszcze jeden. Mała paczuszka opakowana w błękitny papier. nie była podpisana żadną karteczką. Ponad to trzymając ją w rękach miałam mieszane uczucia. Kiedy otworzyłam paczuszkę na moje dłonie upadł naszyjnik. Na cienkim lekko połyskującym srebrnym łańcuszku wisiała zawieszka w kształcie anielskich skrzydeł. W czasie, kiedy oglądałam wisiorek nagle poczułam ból w plecach, a przed oczami zrobiło mi się ciemno.
*
* *
-Dlaczego to zrobiłaś! Do reszty zwariowałeś?!- głos Rose dotarł do mnie jakby zza ściany.
-Nie, nie zwariowałem. Nie rozumiesz ona musi się dowiedzieć, a poza tym ja już tak nie mogę.
To było ciekawe Rose kłócąca się z de Vilersem i to jakby znali się od dawna. W tej chwil;i zorientowali się, że zaczęłam odzyskiwać świadomość. W jednej chwili dopadli do mnie. W ich oczach widać było zatroskanie.Chciałam wstać i ich uspokoić, ale nie mogłam. W tym momencie zauważyłam, że jestem w swoim pokoju.
-Leż spokojnie. Dopiero co odzyskałaś skrzydła nie powinnaś się ruszać. - de Vils pchną mnie przy tych słowach delikatnie na poduszki.
-Jaki skrzydła ja, Zadnych skrzydeł nie mam.
-Dotknij pleców.
-Co...- dotknęłam ich i mnie zatkało.
W miejscu gdzie zazwyczaj bolały mnie plecy wczułam pióra. Podniosłam się i podbiegłam do lustra. To była prawda. Na moich plecach pojawiły się dwa anielskie skrzydła. jednocześnie poczułam jakby ktoś puścił mi film. przypomniałam sobie wszystko albo większość.
-Ja jestem aniołem.-przytaknięcie. - W dodatku odebrano mi skrzydła, bo się zakochałam.
-Tak.
-Ja muszę odpocząć. Pójdę się przespać. Dobranoc.
Gideon de Vils i Rose patrzyli za mną, ale nic nie powiedzieli. Byłam i za to naparwdę wdzięczna.
Położyłam się, ale nie usnęłam. Myślami byłam przy wydarzeniach z ostatniego wykresu. Teraz zrozumiałam zachowanie Gideona i Rose. W czasie tych rozmyślań nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
Kiedy wstałam jakiś czas później znalazłam list. Nawet nie otwierając go wiedziałam, że jest od Rose i Gideona. Jego treść była następująca.
Droga Angel!
Skoro dowiedziałaś się o wszystkim my musimy zniknąć. Jeśli chcesz iść z nami czekaj przy obrazie założyciela szkoły o 22 dziś w nocy. Zabierz swoje rzeczy, ale najważniejsze. Wracamy d domu.
Rose i Gideon
Podjęłam decyzję zanim skończyłam czytać list. Wiedziałam dlaczego odchodzą i chciałam iść z nimi. Teraz, kiedy wrócimy do domu na pewno dopiekę tym, którzy mnie go pozbawili.
Teraz odchodzę, ale jeszcze kiedyś tu wrócę. Bo nie ważne co zrobię świat ludzi, to część mnie. Ale zanim to zrobię zemszczę się. W końcu choć jestem aniołem to jestem zakochana w diable.
Koniec to dopiero początek...
Jest!!!!! Przepisałam to to w końcu brawa dla mnie cztery strony drobnego maczku A4. Tak więc jak każdy widzi(a przynajmniej mam taką nadzieje) to opowiadanie. Było napisane na polski z tematem dowolnym. Szczerze to jestem tak średnio z niego zadowolona no ale cóż wstawiam. Napiszcie mi co o nim sądzicie. :-)
Ola
To było ciekawe Rose kłócąca się z de Vilersem i to jakby znali się od dawna. W tej chwil;i zorientowali się, że zaczęłam odzyskiwać świadomość. W jednej chwili dopadli do mnie. W ich oczach widać było zatroskanie.Chciałam wstać i ich uspokoić, ale nie mogłam. W tym momencie zauważyłam, że jestem w swoim pokoju.
-Leż spokojnie. Dopiero co odzyskałaś skrzydła nie powinnaś się ruszać. - de Vils pchną mnie przy tych słowach delikatnie na poduszki.
-Jaki skrzydła ja, Zadnych skrzydeł nie mam.
-Dotknij pleców.
-Co...- dotknęłam ich i mnie zatkało.
W miejscu gdzie zazwyczaj bolały mnie plecy wczułam pióra. Podniosłam się i podbiegłam do lustra. To była prawda. Na moich plecach pojawiły się dwa anielskie skrzydła. jednocześnie poczułam jakby ktoś puścił mi film. przypomniałam sobie wszystko albo większość.
-Ja jestem aniołem.-przytaknięcie. - W dodatku odebrano mi skrzydła, bo się zakochałam.
-Tak.
-Ja muszę odpocząć. Pójdę się przespać. Dobranoc.
Gideon de Vils i Rose patrzyli za mną, ale nic nie powiedzieli. Byłam i za to naparwdę wdzięczna.
Położyłam się, ale nie usnęłam. Myślami byłam przy wydarzeniach z ostatniego wykresu. Teraz zrozumiałam zachowanie Gideona i Rose. W czasie tych rozmyślań nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
Kiedy wstałam jakiś czas później znalazłam list. Nawet nie otwierając go wiedziałam, że jest od Rose i Gideona. Jego treść była następująca.
Droga Angel!
Skoro dowiedziałaś się o wszystkim my musimy zniknąć. Jeśli chcesz iść z nami czekaj przy obrazie założyciela szkoły o 22 dziś w nocy. Zabierz swoje rzeczy, ale najważniejsze. Wracamy d domu.
Rose i Gideon
Podjęłam decyzję zanim skończyłam czytać list. Wiedziałam dlaczego odchodzą i chciałam iść z nimi. Teraz, kiedy wrócimy do domu na pewno dopiekę tym, którzy mnie go pozbawili.
Teraz odchodzę, ale jeszcze kiedyś tu wrócę. Bo nie ważne co zrobię świat ludzi, to część mnie. Ale zanim to zrobię zemszczę się. W końcu choć jestem aniołem to jestem zakochana w diable.
Koniec to dopiero początek...
Jest!!!!! Przepisałam to to w końcu brawa dla mnie cztery strony drobnego maczku A4. Tak więc jak każdy widzi(a przynajmniej mam taką nadzieje) to opowiadanie. Było napisane na polski z tematem dowolnym. Szczerze to jestem tak średnio z niego zadowolona no ale cóż wstawiam. Napiszcie mi co o nim sądzicie. :-)
Ola
sobota, 8 listopada 2014
przeprosiny
Bardzo wszystkich przepraszam że nic nie dodaję,ale mam mnóstwo obowiązków:Nauka,Próby na otwarcie hali sportowe,próby na 11 listopada,wolontariat w projekcie i nauka(bo chwilowo jeszcze nie mamy co robić odnośnie naszego projektu gimnazjalnego i jeszcze nic z ,,Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy"-też wolontariat)
Agata
czwartek, 6 listopada 2014
środa, 5 listopada 2014
sobota, 1 listopada 2014
Szkoła rysunku: wilcze łapy i oczy
Co jakiś czas będzie pojawiała się instrukcja jak coś namalować. Oto 1 wpis twgo typu.
Ola
Ola
Subskrybuj:
Posty (Atom)